Obudziłam się i przetarłam oczy. Chwilę zajęło mi przypomnienie sobie, że nie jestem u siebie w domu. Spojrzałam na wyświetlacz komórki, pokazujący godzinę dziewiątą. Całkiem przyzwoicie, przynajmniej jak na mnie. W wolne dni zwykle spałam do jedenastej i za nic nie dało się mnie wcześniej wyciągnąć z łóżka. Może jedynym powodem, dla którego zdolna byłam poświęcić cenny czas snu były naleśniki na śniadanie. Tym razem jednak, mimo braku mojej ulubionej przekąski, obudziłam się wcześnie. Właściwie po takim dniu jak wczorajszy, można było się tego spodziewać, a i tak powinnam się cieszyć, że bez większego problemu udało mi się zasnąć. Nie miałam pojęcia, o której wczoraj wróciliśmy, ale musiało być późno, bo wciąż bardzo chciało mi się spać. Nie było jednak większego sensu w leżeniu i rozmyślaniu o tych wszystkich zdarzeniach, więc powoli wstałam z łóżka i związałam włosy, po czym usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę.
- Hej jak się spało? - zapytał brunet, przechodząc przez próg.
- Całkiem nieźle, masz wygodne łóżko. Mam nadzieję, że ty też się wyspałeś.
- Nie martw się, kanapę też mamy wygodną - uśmiechnął się. - Tak w ogóle to do tej pory ci się nie przedstawiłem, jestem Liam.
- Ach no tak.. Kurczę nie sądziłam, że będę kiedyś spać w domu faceta, którego imienia nawet nie znam. Ja Jessica, miło mi.
- Teraz już znasz. Poza tym imię o niczym nie świadczy. Nigdy nie wiesz od razu, że Trevor to ten zły, a James dobry.
- Racja.
- Okej to teraz nie bede miał problemu z przedstawieniem Cię komuś, jeśli zajdzie taka potrzeba - zaśmiał się Liam. - Co chcesz na śniadanie?
- Może być po prostu mleko z chrupkami, dzięki.
Po chwili niezręcznej ciszy i wymiany uśmiechów, chłopak zdecydował się poruszyć ważniejszy temat.
- Dalej nie chcesz wracać do domu?
- Naprawdę nie sądzę, żebym dobrze się tam teraz czuła.
- W takim razie możesz zostać u nas jeszcze jakis czas, dopóki nie wymyślimy, co dalej..
- Myślalam o tym, żeby pojechać do siostry, bo chyba raczej wyniosę się całkiem z Wolverhampton. Miałam pracować jeszcze przez rok, ale myślę, że mogłabym zacząć studiować. Chyba powinni przyjać mnie na Uniwersytet Leicester w drugiej rekrutacji. Tylko musiałabym wziąć potrzebne papiery z domu i ogólnie resztę swoich rzeczy. Oboje moich rodzicow nie ma w domu między ósmą a pietnastą, więc mogłabym wtedy tam podejść. Później znajdę jakiś autobus i pojadę do Leicester, więc po śniadaniu mogę sie stąd od razu zmywać, nie będę wam więcej przeszkadzać.
- Jess, zwolnij, mówisz tak szybko, że ledwo cokolwiek zrozumiałem - zaśmiał się. - Naprawdę nie ma problemu żebyś tu jeszcze trochę została. Poza tym jest niedziela, pamiętasz? Nie sądzę, żeby twoi rodzice dzisiaj pracowali.
- Ojciec i tak nie pracuje, on po prostu sie szwęda po miescie ze swoimi kolegami, ale racja, całkiem zapomniałam. Czyli niestety wszystko przekłada się na jutro. Ale może znajdę sobie jakiś nocleg....
- Jess, mozesz zostać. Jutro pojedziemy razem po twoje rzeczy i odwiozę cię do siostry. Jedyne co musisz zrobić, to dać jej jakoś znać, że wpadniesz. Nie ma się czym denerwować, nie dokładaj sobie zmartwień, okej?
- Dobrze, przepraszam. Po prostu ja naprawdę nie wiem co mam robić. Pojadę do Leicester i co dalej? Jestem w ciąży, to i tak za długo sobie nie postudiuję. Nie wiem , co będzie z tym dzieckiem, nie będę miała warunków żeby się nim zaopiekować. Jak nie uda mi się znaleźć pracy, to ciężko będzie utrzymać mi siebie, a co dopiero je.
Z moich oczu znowu zaczęły cieknąć łzy. Zawstydzona otarłam je szybko, by nie dopuścić do kolejnego załamania emocjonalnego i sceny przed Liamem. Wczoraj juz wystarczająco napatrzył się na mnie w żenującym stanie.
- Chodź tu - powiedział otwierając dla mnie swoje ramiona.
Przesunęłam się w jego stronę, a on zacisnął mnie w mocnym uścisku. W jego ramionach poczułam się bezpieczniejsza a mały promyk nadziei zakiełkował w moim sercu. Jednak mimo tego, jakimś dziwnym sposobem, zaczełam płakać jeszcze bardziej, sama już nie wiedząc z jakiego powodu. Poczułam się jak dziecko, które ciągle beczy z byle powodu. Nie mogłam przestać, mimo tego, że bardzo chciałam. Liam pocieszająco gładził mnie po plecach, szepcząc, że wszystko się ułoży. Tym razem to ja mocniej ścisnełam go w uścisku i zamknełam oczy. Moje myśli zostały kompletnie zagłuszone i po chwili zorientowałam się, że już nie płaczę. Bałam się jednak konfrontacji z rzeczywistością, więc nie otwierałam oczu. Obawiałam się, że gdy tylko to zrobię, złe myśli powrócą. Chwilę później, chłopak pewny, że się uspokoiłam, odsunął mnie od siebie.
- Jessica, popatrz na mnie - zgodnie z prośbą otwarłam oczy i zwrociłam je ku Liamowi. - Proszę obiecaj mi jedno... Bez względu na wszystko, proszę nie usuwaj swojego dziecka. Mogłabyś tego bardzo żałować. Nawet myślę, że na pewno byś tego żałowała. Ono jak każdy człowiek ma prawo do życia i nie powinnaś mu go odbierać, zawsze możesz je oddać do rodziny zastępczej lub, w najgorszym wypadku, do domu dziecka.
- Spokojnie, nawet o tym nie myślałam, przynajmniej nie na poważnie. Może przemknęła mi przez myśl ta możliwość, ale nie biorę tego pod uwagę. Wiem, że będzie ciężko, ale będę musiała sobie z tym poradzić w inny sposób.
- W takim razie cieszę się, że tak uważasz - uśmiechnął się i po chwili ciszy dodał, że pójdzie przygotować nam w końcu śniadanie. Nie słysząc żadnego sprzeciwu z mojej strony, wyszedł, a ja znowu zostałam sama.
_______________________________________
I jak domyśliliście się, że to będzie Liam?
Jednak trochę krótszy ten rozdział, niż zamierzałam. Ale za to następny mogę wstawić wstawić wcześniej, może we wtorek, albo środę, co wy na to? Abo umówmy się tak, że wstawię, jak będą co najmniej dwa komentarze to wtedy wstawię, okej? c;
Dobranoc xx
wow, naprawdę świetnie piszesz! Podoba mi się fabuła i wgl, czekam na next. W wolnej chwili zapraszam do siebie: angels-to-fly-fanfiction.blogspot.com, liczę na komentarz :)
OdpowiedzUsuńWENY ♥
Oto drugi komentarz także dum dum dum musisz wstawić rozdział wcześniej haha😀
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością❤
Witam! :) przejdźmy do rzeczy.. Rozdział wiele wyjaśniajacy ^^ wielkie plany Jessica'ki i pomoc Liam'a, chcę więcej!! :D piszesz świetnie i tutaj nic dodać nic ująć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~ Sandra