sobota, 23 maja 2015

Rozdział 10

 Spacerowałam po rozległej polanie, pełnej kwiatów. Rozkoszowałam się pięknem otaczającej mnie natury i głęboko wdychałam, panujące wokół, świeże powietrze. Mojej głowy, poza otaczającą mnie przyrodą, nie zaprzątało nic. Moje myśli przelatywały swobodnie w moim umyśle, jak różnorodne ptaki, zanim zdążyłam wyłapać i skupić się choć na jednej z nich. Czułam niesamowitą lekkość w każdym kroku, który stawiałam, a przy zetknięciu z trawą - nieodpartą miękkość, muskającą moje stopy. Pod wpływem licznych pozytywnych emocji, przeskoczyłam w tańcu kilka susów i wykonałam zamaszysty obrót. Stabilnie wylądowałam na ziemi, pochylając się lekko w stronę ugiętej nogi, znajdującej się z przodu. Spokojnie wypuściłam powietrze, uspokajając przyspieszone bicie mojego serca. Powoli podniosłam głowę, w zamiarze wyprostowania się, jednak mój wzrok napotkał jego. Gwałtownie obróciłam się w przeciwną stronę, jednak ojciec stał już niespełna dziesięć kroków przede mną. Ponownie zmieniłam kierunek, zwracając się w prawo, jednak tam również się pojawił, zmniejszając dwukrotnie dzielący nas dystans. Nagle zdałam sobie sprawę, że otacza mnie z każdej możliwej strony, blokując tym samym wszystkie drogi ucieczki. Wystraszona spojrzałam w jego oczy i jedyne, co ujrzałam to nienawiść. Na jego twarzy malował się wścibski uśmieszek, kiedy postąpił kolejny krok do przodu. Przykucnęłam w obronnym geście i schowałam się w swoich ramionach, modląc się w duchu o ratunek. Po chwili czułam jego oddech w niewielkiej odległości od mojego ucha. Spanikowana, chciałam krzyczeć, jednak coś mi na to nie pozwalało. Przyczyną, prawdopodobnie był odczuwalny coraz większy brak powietrza. Po chwili zaczęłam się krztusić i niespodziewanie, wszędzie rozległy się dźwięki piszczących maszyn. Rozejrzałam się dookoła, chcąc zbadać źródło hałasu, jednak przede mną piętrzyły się jedynie egipskie ciemności. W pewnym momencie zorientowałam się, że ojciec odszedł, a w okół mnie pojawiło się kilka zabieganych, rozmawiających między sobą osób. Znalazłam się w centrum wielkiego chaosu, wciąż pogrążona w ciemności, więc kiedy dopadły mnie zawroty głowy, wcale mnie to nie zdziwiło. Stopniowo traciłam świadomość, aż znowu zatopiłam się w głuchej ciszy.

                                                         * * *

   Nagle poczułam uścisk czyjejś ciepłej ręki na mojej dłoni. Uchyliłam oczy, co wbrew pozorom nie było takie łatwe, bo powieki miałam ciężkie jak z żelaza. Pierwszą rzeczą, jaką ujrzałam był biały sufit i rozpraszające się po całej przestrzeni, jasne światło. Powoli skierowałam wzrok trochę niżej i zobaczyłam Macy. To ona trzymała mnie za rękę i mimo widocznego smutku w jej oczach, szeroko się do mnie uśmiechała.

- Cześć Jessy. Jak się czujesz?
- Nie wiem. Potrzebuję chwili, żeby zorientować się, co się dzieje - odparłam odwzajemniając uśmiech.
- Jeśli jeszcze nie zauważyłaś, jesteśmy w szpitalu.
- Daj spokój Macy, nie jestem taka głupia, wiem gdzie jestem. Po prostu nie pamiętam, co się ostatnio działo.
- Zdaje się, że jechałaś do rodziców. Nie wiem jak to zrobiłaś, ale Liam mówił, że nagle zaczęłaś uciekać przed ojcem i wpadłaś pod samochód. Podobno wyglądało to przerażająco, ale na szczęście nie masz wielkich urazów. Nie wiem, czy coś już zauważyłaś, ale masz złamaną nogę i z tego, co pamiętam, to złamanie bliższego końca kości ramiennej.
- Okej wystarczy, na ten moment nie czuję potrzeby znania najdrobniejszych szczegółów mojego wypadku.
- W porządku - uśmiechnęła się. - Patrz, mama przyszła.

Obróciłam głowę w stronę, w którą skierowany był wzrok siostry i poczułam przy tym mocne ukłucie w prawym barku. Lekko się skrzywiłam, jednak, gdy ujrzałam stojącą w drzwiach mamę, zapomniałam o bólu i uśmiechnęłam się do niej szeroko.

- Witaj, kochanie. Dawno się obudziłaś?
- Dosłownie chwilę temu.
- W takim razie może chciałabyś coś zjeść, pewnie jesteś głodna, co?
- Nie, dziękuję, zupełnie nie mam ochoty na jedzenie.

Kobieta zbliżyła się i usiadła na krawędzi mojego łóżka. Przez chwilę patrzyłyśmy sobie w oczy, po czym uniosła rękę, by pogładzić mnie po policzku. Jej ręka była niesamowicie drobna i delikatna. Szczerze mówiąc, tęskniłam bardzo za tym matczynym dotykiem. Przez ciągłe domowe awantury, nie pamiętam kiedy ostatnio była w naszej rodzinie chwila na takie drobne pieszczoty.

- Mamo? - w tej chwili przypomniałam sobie powód, dla którego przyjechałam do Wolverhampton.
- Tak, córeczko?
- Wszystko w porządku?
- To nie ja miałam wypadek, tylko ty - zaśmiała się. - Jak widać, jestem cała i zdrowa.
- Wiesz, chodzi mi o ojca. Mam nadzieję, że nie ucierpiałaś na tym moim wyjeździe do Leicester.

Mama przestała się uśmiechać i spuściła wzrok w dół, lecz po chwili znów na mnie spojrzała.

- Przyniosę coś do jedzenia, chcesz chleb i wodę czy wolisz coś bardziej ekstrawaganckiego, typu jogurt? - wtrąciła Macy.
- Chleb wystarczy - odparłam od niechcenia.
- Dziecko nie martw się tak o mnie. Przecież mówiłam ci, że z tatą ostatnio było całkiem w porządku - powiedziała troskliwie mama.
- To, że ojciec leżał zachlany przez cały czas, nie będąc w stanie się ruszać, wcale nie jest takie w porządku - wydusiłam przez łzy.
- Wszystko idzie ku lepszemu, naprawdę, niedługo sama to zobaczysz.
- Nieprawda, mówisz to tylko po to, żeby mnie uspokoić.
- Ciii, nie płacz dziecinko - mama dokładnie zaczęła ocierać łzy z mojej twarzy, za pomocą własnej ręki. - Naprawdę wydaje mi się, że zaczęło docierać do niego to, że zraził do siebie swoje córki, a przecież rodzina powinna trzymać się razem.
- Mamo, wiem, że chcesz dla nas jak najlepiej, ale chyba powinnaś przestać się łudzić, że może być jeszcze tak jak kiedyś. Ten człowiek nie jest w stanie naprawić wszystkich błędów, które popełnił w swoim życiu.

Teraz to w oczach mamy stanęły łzy, które z całej siły starała się powstrzymać.

- On jest na korytarzu.
- Kto?
- Tata. Czeka tam od samego początku. Z całej naszej rodziny, to on pierwszy po tobie dotarł do szpitala.
- Mamo, nie chcę go teraz widzieć.
- Wiem słoneczko, nikt cię do tego nie zmusza. On bardzo chciałby z tobą porozmawiać, więc jeśli tylko byś chciała, możesz kogoś poprosić, żeby go zawołał.
- Dobrze mamo, ale nie skorzystam.

W tym momencie do małej sali, w której się znajdowałyśmy, wpadła Macy z butelką wody i chlebem w jednej ręce, a w drugiej dwoma czerwonymi różami.

- Siostra, dostałaś kwiatki od Liama.
- Liam tu jest? - entuzjastycznie niemal wykrzyknęłam to krótkie pytanie.
- Tak i kazał gorąco cię pozdrowić.
- Powiesz mu za chwilę, żeby przyszedł?
- Nie może. Wpuszczają tylko rodzinę - momentalnie mina nieco mi zrzedła. - Może jak będziesz się dobrze czuć, to lekarz pozwoli mu wejść, więc masz przynajmniej powód do tego, by szybko zdrowieć - pozytywnie podsumowała Macy.
- Jess, mam nadzieję, że nie będziesz się gniewać, ale niestety muszę iść do pracy, dostałam tylko jeden dzień wolnego. Przyjdę wieczorem, obiecuję - mama cmoknęła mnie w czoło, a ja odruchowo przymrużyłam oczy.
- Nie przejmuj się, w końcu nie jestem sama.
- Dobrze, Macy proszę zaopiekuj się nią - pozbierała swoje rzeczy, po czym posyłając jeszcze przepraszające spojrzenie w kierunku mojej siostry, zniknęła za białą ścianą.

 Macy pomogła ułożyć mi się w pozycji pół siedzącej i prawie samodzielnie zjadłam to, co dla mnie przygotowała. Rozmawiałyśmy o kompletnych głupotach, bo wokół kręciła się jakaś pielęgniarka. Kiedy odeszła, zapadła na chwilę między nami niezręczna cisza. Macy siedziała zamyślona i widziałam, że kilkakrotnie zamierzała coś powiedzieć, jednak za każdym razem z tego rezygnowała. Ja natomiast wpatrywałam się w nią cały czas, myśląc o ojcu. Odkąd zamieniłam z mamą te kilka zdań na jego temat, nie odstąpił od moich myśli. W końcu zdecydowałam dowiedzieć się od siostry czegoś więcej na dręczący mnie temat:

- Ojciec dalej siedzi w szpitalu?
- Tak, jeszcze przed chwilą tam byłam, a on wciąż czekał i wypytywał się, czy może się z tobą zobaczyć.
- Jest pijany?
- Nie, ani trochę. Jeszcze wczoraj rano był trochę wstawiony, ale naprawdę w niewielkim stopniu. Serio, nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałam go w tak trzeźwym stanie.
Tym razem nic nie odpowiedziałam, mimo, że usłyszałam słowa, o których w głębi serca marzyłam od bardzo dawna, nie mogłam w nie uwierzyć. A może nie chciałam nawet przyjmować tego faktu do siebie, bo przecież nawet jeśli na chwilę było lepiej, ten stan nie mógł trwać wiecznie, a ten człowiek z łatwością mógł wszystko popsuć.
- Chyba rzeczywiście wszystko wskazuje na to, że powoli znowu zaczyna mu na nas zależeć, chociaż w niewielkim stopniu - westchnęła Macy.
- Pamiętaj, że po nim można spodziewać się dosłownie wszystkiego. Wolałabym na razie mu nie ufać, żeby znowu nas nie zranił.
- Spokojnie, jesteśmy ostrożne, jednak to nasz tata. Pamiętaj, że kiedyś potrafił być naprawdę dobry i kochany.
- No cóż, zobaczymy. Na razie nie mam siły więcej o nim myśleć.
- W porządku.

Obróciłam głowę w drugą stronę, w nadziei na to, że sen przyjdzie i uwolni mnie na chwilę od tych wszystkich myśli o ojcu. Leżałam tak chwilę, wpatrując się w pustą ścianę, po czym usłyszałam cichy głos siostry:

- Jessy?
- Tak?
- Jest coś, co powinnaś wiedzieć - obróciłam się z powrotem w stronę Macy. - W wypadku straciłaś swoje dziecko - wyszeptała, a ja zamarłam.
 ____________________
Ech średnio to wyszło :/

Dobranoc kochani i udanej niedzieli ♥

6 komentarzy:

  1. Kochana!! Ten rozdzial jest fenomealny. Strasznie podoba mi się końcówka. Już nie mogę się normalnie doczekać co będzie dalej.. Czekam czekam czekam czekam. Chce już wiedzieć co bedzie dalej.. Koncowka powala. Też zycze miłej niedzieli jak i również weny w następnych rozdzialach skarbie

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie nie nie.....czemu dziecko, nie tylko nie to, błagam nie.....Dlaczego??? ;-;. Biedna Jess....łe łe łe * płaczę*
    Wiedziałam, że ten jej ojciec się zmienia zmienia, hurrrra!!!
    P.S. grr....czemu nigdy nie zdąrzam być pierwsza ;-;

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana, zakochałam się w Twoim opowiadaniu!
    Z niecierpliwością czekam na kolejny!
    Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze <3

    OdpowiedzUsuń
  4. nie nie nie nie nie ! Nie zgadzam się, ona musi mieć to dziecko, NIEEE, bosz rozdział piękny *.* nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
    Weny misia :*
    @xAshtonek

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny
    ~ Patrycja

    OdpowiedzUsuń